wtorek, 2 czerwca 2015



Prolog



Cała się trzęsę, nie wiem czy z zimna, czy ze strachu. Boli mnie głowa jednak krew już nie leci zastygła. Bolą mnie nogi nie mogę się ruszyć. Strasznie jestem głodna , jest ciemno , przerażająco ciemno.
-Mamusiu!!!- Krzyczę lecz nikt się nie odzywa. Jestem wyczerpana , nie wiem ile to trwa już godzin , dni, może tygodni. Nie ,nie tak długo nie mógłby ktoś przetrwać bez jedzenia, to musiało się stać niedawno.
-Mamusiu!- Wołam ponownie, gdzie jest moja mama? Dlaczego nie przyjdzie mnie przytulić i pocałować. Słyszę trzaski, ktoś wali do drzwi. O nie! To On wrócił  po mnie. Chce mnie zniszczyć do końca, dlaczego nienawidzi nas tak bardzo. Boję się.
Słyszę huk i łomot drzwi zostały wyważone, przynajmniej tak mi się wydaje bo jest tak ciemno że niewiele mogę zobaczyć.
Boję się......
To nie On. Do środka wchodzi dużo ludzi , świecą latarkami.
Mamusiu - szepce  prawie niesłyszalnie.
Podchodzi do mnie jakaś Pani, uśmiecha się do mnie, wydaje się miła.
-Nie bój się nie zrobię Ci krzywdy ,jesteś bezpieczna.
mówi tak łagodnym i aksamitnym głosem że wierze jej. Nie odzywam się jednak mam sucho w ustach . Wynosi mnie na rękach z mieszkanie, słyszę wzywania przez radio karetki,
jedna osoba nie żyje
nie żyje... majaczą te słowa w mojej głowie.
Nie żyje. Mamusiu- wydaje mi się że jeszcze krzyczę ,a potem mdleje i widzę już tylko ciemność.









12 lat później...


Rozdział I

Mamo! Gdzie moje kredki- wyrywa mnie ze snu głos Patricka.
Na wpół przytomna zwlekam się z łóżka. Jestem wymęczona , pracuje na nocną zmianę w magazynie i jednocześnie opiekuję się moim 5 letnim synem. Patrick jest kochanym dzieckiem , grzecznym i ułożonym, jednak to nadal dziecko ,które potrzebuje maksimum uwagi.
-Kochanie nie mam pojęcia gdzie twoje kredki może zostawiłeś je u Pani Anny zeszłej nocy?- mówię zaspanym głosem i pocieram oczy.
-nie mamo na pewno nie! poszukam w kuchni! - Wychodzi z mojej sypialni , a ja zaczynam się ubierać .
Wchodzę do łazienki i jak zwykle muszę nałożyć tonę makijażu aby zakryć wielką bliznę na moim czole . Nie jestem sobie w stanie wyobrazić jak mogłam przeżyć z rozciętą głową przez trzy dni. Tamtego dnia gdy zginęła moja mama nie chcę pamiętać staram się go sprytnie wymazać z pamięci , lecz ona wraca w snach , a momentami na jawie. Mam klaustrofobię boję się ciemnych i zamkniętych pomieszczeń. Niewiele osób wie co się wtedy wydarzyło , właściwie tylko ludzie z domu dziecka i moja sąsiadka Anna. Pani Anna to starsza miła pani , która zajmuję się Patrickiem jak ja jestem w pracy. Reszta ludzi patrzy na mnie z politowaniem. Słyszę często szepty za plecami "taka młoda i tak duże dziecko" ,
"pewnie dziecko z gwałtu" "puszczalska, rodzice nie dopilnowali". Ludzie są okrutni, nie znają Cię a oceniają przez schematy . Każda młoda matka to kurwa albo ofiara gwałtu?
Patrick był dzieckiem zrodzonym z miłości, no może tylko z jednostronnej miłości. Zycie w domu dziecka, bo tam przebywałam od śmierci matki do uzyskania pełnoletności, nie jest łatwe. Albo jesteś silna , albo jesteś złamana przez silniejszych . Na szczęście, w nieszczęściu należałam  do grupy "przywódców" . A Derek , ojciec Patricka , był guru naszej paczki. Myślałam , że mam przyjaciół. Byłam zawsze samotna i wtedy Doroti mnie zauważyła , znalazłam w niej bratnią duszę słuchałyśmy podobnej muzyki i obie byłyśmy mocno pokiereszowane przez życie.
Nawet nie zauważałam że Derek i jego banda stacza mnie na samo dno. Papierosy , alkohol , narkotyki, poprawczak. Tak wyglądało moje życie. to właśnie w poprawczaku dowiedziałam się , że jestem w ciąży, a Derek skutecznie zapadł się pod ziemie . Może już dawno się zaćpał albo rzucił na pożarcie gada z gangu motocyklowego.
Musiałam sama się uporać z wczesną ciążą i macierzyństwem.
-Mamo , co na śniadanie- z zamyśleń wyrywa mnie głos syna, uśmiech od razu pojawia się na mojej twarzy. Zaczesuje grzywkę na czoło , żeby całkowicie zatuszować ślady przeszłości i idę do kuchni.
-Na co masz ochotę kochanie? może jajecznica?- pytam wymachując przy tym patelką.
-Jasne mamo może być jajecznica ale z posypką na super moc- mówi swoim piskliwym głosem Patrick . Posypka na super moc i tylko ja wiem że to zwykły szczypiorek.
-Już się robi superbohaterze, a teraz leć założyć ubranie a ja przygotuje jajecznice , potem pójdziemy z Anną na zakupy.
Patrick wybiega z kuchni a ja biorę się za tworzenie posiłku.
Czasami wydaje mi się że Patrick to takie moje światełko w ciemnym tunelu , uratował mnie i ratuje mnie każdego dnia w chwilach zwątpienia. To Dzięki Patrickowi mam siłę mimo teko że lekko nie jest.
-Gotowe !- krzyczy Patrick- ale jestem głodny!
Nakładam jajecznice na dwa talerze uśmiechając się pod nosem. Mój syn jak zwykle na ubranie zarzucił pelerynę supermana nie rozstaję się z nią odkąd dostał ją od Anny na swoje piąte urodziny.
Zjadamy śmiejąc się i wygłupiając jak to zwykle z nami bywa.
Po zjedzeniu wrzucamy talerze do zlewy i wychodzimy na umówione zakupy z Anną .
Wciskam przycisk dzwonku i czekam aż drzwi się otworzą , jednak nic się nie dzieje. Naciskam ponownie i wtedy drzwi się otwierają , a przede mną staje wysoki postawny mężczyzna , na oko starszy ode mnie o kilka lat.
-yyy ja ... to znaczy. Gdzie Anna? - zaczynam się jąkać jak jakaś rozstrojona nastolatka.
-Babcia źle się poczuła i tata zawiózł ją do lekarza.
Babcia? Mieszkamy tu z Patrickiem od dwóch lat i nigdy nie widziałam tu tego mężczyzny, co to za wnuczek , który nie odwiedza babci? bardzo przystojny wnuczek mruczy moja podświadomość , a ja całkiem zbita z tropu proszę mężczyznę tylko aby przekazał mi wieści o Annie jak tylko coś będzie wiedział.
-Hej ale jak masz na imię? - krzyczy za mną.
-Victoria- mówię i odchodzę.
-Charlie, miło było Cię poznać. - macha do mnie i się uśmiecha i to jak się uśmiecha serce zamiera na ten widok. Ale z ciebie idiotka Vik ,co to miało być? zachowujesz się jak gówniara. Właściwie to przecież jestem gówniara mam zaledwie 20 lat , mam prawo do takich zachowań. Pocieszam sama siebie. Co to było? Nie zachowywałam się tak od momentu moich spotkań z Derekiem , on był moim pierwszym i ostatnim partnerem . Obrzydził mi mężczyzn raz na zawsze. Jestem silną i niezależną kobietą. Wmawiam sama sobie , że wnuk Anny nie zrobił na mnie najmniejszego wrażenia.

2 komentarze:

  1. Parę uwag stylistycznych:
    Legenda
    [x] - do usunięcia
    {x} - do dodania

    "Pani Anny" - Pan/Pani piszemy z dużej litery tylko w korespondencji oficjalnej.
    "Nie ,[nie] tak długo {nikt} nie mógłby [ktoś] przetrwać bez jedzenia, to musiało się stać niedawno."
    "Boję się......" - Albo kropka, albo trójkropek.
    "Mamo! Gdzie moje kredki- wyrywa mnie ze snu głos Patricka." - tu jest wszystko OK, ale wcześniej zdecydowałaś się na polskie imiona. (Anna). Może warto to ujednolicić i zdecydować się albo na Ann/Patrick albo Annę i Patryka?

    Oprócz tego parę literówek gdzieniegdzie, w paru miejscach też brakuje przecinków, ale to wszystko da się wyćwiczyć. Trzeba tylko odpowiednio dużo czytać i pisać :)

    Powodzenia w dalszym pisaniu! Próbuj dalej, nie można się zniechęcać. Nawet gdybyś miała w przyszłości tego tekstu się wstydzić, to na pewno zdobędziesz na nim podstawy warsztatu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za opinie. Wszelkie uwagi są mile widziane. Posłużą mi one jako wskazówki przy następnych postach.

      Usuń